Owce wracają na hale
Granie pasterskich dzwonków, szczekanie psów, pohukiwania juhasów - zna je każdy, komu od wiosny do jesieni zdarzyło się wędrować po Beskidach, Pieninach czy Tatrach. I choć od końca ubiegłego wieku pasterstwo w polskich Karpatach przeżywa kryzys, to w ostatnich latach owce powoli wracają na hale, a wraz z nimi malownicza kultura i pasterskie tradycje. Warto poznać je bliżej, a już w samym województwie małopolskim jest po temu sporo okazji.
Wiosną, gdy zejdą śniegi i zazielenią się niżej położone górskie łąki i polany, gospodarze oddają swoje stada pod opiekę bacy - najstarszego wiekiem i doświadczeniem pasterza. Odbywają się wtedy związane z rozpoczęciem sezonu wypasu uroczystości, zwane redykami - mieszanie owiec w jedno stado, poświęcenie, pierwszy udój i wyprowadzenie na hale. Najsłynniejszy jest redyk w Ludźmierzu - Święto Bacowskie przypadające w niedzielę najbliższą dniu świętego Wojciecha. Do sanktuarium Matki Bożej Gaździny Podhala ściągają wtedy górale zajmujący się hodowlą i wypasem owiec. Na zakończenie uroczystej mszy świętej otrzymują wodę do poświecenia swoich stad i szczapy do rozpalenia watry. Ludźmierskie obchody rozpoczynają jednak dopiero czas redyków - w kwietniowe i majowe weekendy kolejne wioski świętują początek sezonu wypasowego. Dla turystów to nie lada atrakcja - można wziąć udział w uroczystościach, skosztować regionalnych potraw, posłuchać pasterskiej muzyki, zobaczyć występy zespołów regionalnych.
Latem, gdy kierdle owiec pasą się na górskich pastwiskach, warto zaplanować odwiedziny w jednej z bacówek. Podczas wizyty można podejrzeć tajniki produkcji wyrabianych na miejscu serów: świeżego, łagodnego w smaku bundzu, wędzonego w dymie z liściastego drewna oscypka, przygotowanej z dojrzałego, solonego bundzu bryndzy, zaryzykować łyk orzeźwiającej żętycy - serwatki z owczego mleka, a na pamiątkę dostać redykołkę - niewielką figurkę wyrabianą z resztek sera, którego nie starcza już na zrobienie oscypka.
W zaplanowaniu odwiedzin może pomóc Szlak oscypkowy, obejmujący 26 bacówek z terenu powiatów nowotarskiego i tatrzańskiego. Powiaty te, wraz z położonym w województwie śląskim powiatem żywieckim, otrzymały w 2008 roku unijny certyfikat na produkcję oscypka. Rok wcześniej ochroną - jako pierwszy polski produkt tradycyjny zarejestrowany w unii - została objęta bryndza podhalańska, a rok później - redykołka.
Jako pierwszy unijne wymogi produkcji oscypka spełnił Kazimierz Furczoń, który bacuje w Leśnicy na Podhalu i na polanie Nowiny koło Łapsz Wyżnych na Spiszu - to tu unijni urzędnicy poznawali tajniki wypasu owiec i produkcji pasterskich serów. Bacowania uczył się od ojca i dziadka na halach wokół Jaworek w Małych Pieninach, gdzie dzisiaj gospodarzy inny podhalański baca, Wojciech Gromada. Obaj cenią sobie bliskie przyrodzie tradycyjne sposoby gospodarowania w górach, na pastwiska wybierają tereny daleko od szosy, pełne świeżej trawy i dzikich ziół.
Dużo bacówek znajdziemy w Tatrach i na Podhalu, ale warto zawitać także do gorczańskich - na przykład do wysoko na grzbiecie położonej bacówki Krzysztofa Gacha na Długiej Hali pod Turbaczem, albo przycupniętej na polanie nad doliną potoku Jamne w Ochotnicy Górnej bacówki Jarka Buczka. Ta ostatnia to nowość, nawet nie ma jej na Oscypkowym szlaku, bo działa dopiero od kilku lat. Ochotniccy gazdowie starają się bowiem odrodzić tradycyjne pasterstwo - uczą się na nowo trzymać owce, bacować, remontują i budują szałasy, urządzają tradycyjne pasterskie obrzędy. Szkolą się też juhasi - pomocnicy bacy, by w przyszłości samodzielnie móc prowadzić wypas.
Wiosennemu redykowi towarzyszą w Ochotnicy organizowane w długi majowy weekend spotkania na Szlaku Twórców Ludowych Łuku Polskich Karpat. Przy położonej w przysiółku Studzionki kaplicy pw. św. Józefa Robotnika spotykają się lokalni artyści, twórcy i ludzie kultury. W kameralnej atmosferze można porozmawiać, skosztować lokalnych specjałów, kupić produkty rękodzieła i rzemiosła. Warto przyjechać tu także latem, gdy w sierpniu cała wieś świętuje przy Ochotnickiej Watrze. W programie są pokazy wyrobu serów, warsztaty, degustacja potraw regionalnych, stoiska ludowych artystów pełne są produktów lokalnego rzemiosła, na scenie występują zespoły regionalne. Przy watrze długo w noc trwają posiady, ubarwione opowieściami i góralską muzyką.
Jesienią, zgodnie ze starodawnym porzekadłem, że „kto pasie po Michale (29 września), nie wraca na hale”, przychodzi pora na uroczysty powrót owiec do wsi. Baca rozlicza się z gazdami i oddaje im owce, które do pierwszych mrozów będą paść się bliżej wsi, a potem w budynkach gospodarskich doczekają kolejnej wiosny i znów powędrują na hale.
Owce towarzyszą góralom od stuleci, stanowiąc nieodłączny element życia karpackich społeczności i podstawę bogactwa kulturowego regionu. Tradycyjny wypas ma też ogromne znaczenie dla utrzymania walorów krajobrazowych i przyrodniczych naszych gór - zapobiega zarastaniu polan i hal. Pozwala turystom cieszyć się pięknymi widokami, ale także poznawać lokalne tradycje i kulturę pasterską.
***
tekst Małgorzata Fedas | zdjęcia Józef Michałek
artykuł pochodzi z portalu Małopolska To Go i został rozbudowany na potrzeby niniejszej publikacji